Logo

Logo

poniedziałek, 15 grudnia 2014

Dlaczego kocham mikroorganizmy probiotyczne najbardziej na świecie.


Dlaczego kocham mikroorganizmy probiotyczne najbardziej na świecie...?
Bo to miłość z wzajemnością!!! :) - czego nie można powiedzieć o wielu innych „związkach“, w jakie na codzień wchodzimy z substancjami kupowanymi w marketach, aptekach czy restauracjach - to często bywa bardzo bolesna tzw. miłość platoniczna.... my – tak, nas – nie ;)

Zazwyczaj nie mamy też świadomości, że jesteśmy nośnikami, hodowcami, wręcz żywicielami dla kilku kilogramów przeróżnych bakterii, wirusów, grzybów i robaków :)
Gdyby tak policzyć, to jest ich więcej niż wszystkich komórek naszego ciała!
I tak non stop, 24 godziny na dobę, cały czas mamy w sobie to przemiłe towarzystwo wzajemnej adoracji. Towarzystwo, które zachowuje z nami oraz między sobą jakąś tam, powiedzmy, równowagę – u każdego z nas istnieje ciężko wypracowany indywidualny balans  J niepowtarzalny, jak linie papilarne!

...aaaale od początku....
Zaczynamy swoje życie całkiem sterylni w łonie naszych mam... rodzimy się, przepychając dzielnie przez drogi rodne, zachłystując się wtedy pierwszymi bakteriami, jakie spotykamy na tym świecie – bakteriami naszej mamy! Jesteśmy nimi wymazani od stóp po czubek głowy – to nasz posag, na całe życie! Nasza armia odpornościowa, gotowa bronić nas przed patogenami.
No cóż... tak to właśnie wygląda... może nie brzmi to zbyt dumnie, ale to są nasze pierwsze znajomości na tej planecie! Bakterie...

Już na tym etapie może dojść do problemów, bo co np. gdy poród odbywa się przez cesarskie cięcie? Maminych bakterii nie ma. Jedyną nadzieją dla malucha jest wtedy karmienie piersią, co wyposaża jego brzuszek w bakterie dające mu odporność.
A czasem i tego zabraknie...

Potem już jako dzieci, wszystko oglądamy, dotykamy, testujemy: liżąc, gryząc, żując – wprowadzając kolejne napotkane bakterie do układu pokarmowego...
Od czasu do czasu kończy się to biegunką, gdyż nowi przybysze muszą powalczyć o swoje miejsce w hierarchi :)
 i tak to działa przez całe życie... :)
Nawet jako dorośli zdobywamy nowe bakteryjne suweniry, jeżdząc na wakacje do innych krajów :) Nawet każdy kolejny partner dzieli się z nami częścią swojej specyficznej, indywidualnie wyhodowanej flory :) - co też, do momentu osiągnięcia balansu, bywa pewnego rodzaju małą rewolucją ;) Dzielą się z nami i my się dzielimy i cały czas wszystko dąży do przyjaznej człowiekowi równowagi.

Do czasu... Bywa, że stanie się coś, co ten mozolnie wypracowany stan nadwyręży lub wręcz zaburzy... A są to długotrwałe kuracje przeeeróżnymi lekami  (nie tylko antybiotykami!), zaburzone pH organizmu, przegrzewanie się w saunie bądź na plaży lub nawet stres! - zazwyczaj zaczyna się tak własnie niewinnie!
Część niezbędnej dobroczynnej flory bakteryjnej zostaje wtedy zniszczona, równowaga zachwiana, namnażają się szczepy, których przerost nie jest korzystny.
W jelitach powstają nieprzyjemne dla człowieka nadmierne fermentacje i procesy gnilne...
Niekorzystna flora bywa starterem dla nienaturalnie dużego rozwoju grzybów, którymi to potrafią karmić się różnego rodzaju robaki...
Drastycznie spada odporność. Pojawiają się uporczywe alergie. 
To taka niebezpieczna śnieżna kula... rozpędzająca się, na każdym etapie zbierająca i karmiąca coraz to większe niebezpieczne patogeny.

Pytanie: czy uda się uniknąć takiej katastrofalnie wielkiej kuli śnieznej, będącej zlepkiem świetnie dożywionych patogenów, bytujących naszym kosztem? Odżywiających sie nasza krwią, tkankami? Wydalających silnie toksyczne odchody, które podtruwają nas od środka, dających silne  reakcje alergiczne?

Odpowiedź: Tak! Tak! Uda się! I nawet nie wymaga to zbyt wielkich finansowych nakładów :)
Z każdej tego typu nierównowagi można wyjść. Warunkiem jest mozolne odbudowywanie dobroczynnej flory, przy jednoczesnym nie dokarmianiu tej patogennej :)
Odpowiednia dieta, która jest kluczowa dla naprawy sytuacji, pełna świeżo fermentowanych produktów, PREbiotyków dbających o dobre odżywienie wprowadzanych probiotyków oraz suplementacja preparatów PRObiotyczbnych, zawierających dużą ilość żywych, silnych bakterii.

Dlatego jestem wielką fanką samodzielnego wykonywania wszelkiego rodzaju kiszonek, rejuvelac (bo kisić można wszystko od kapusty, po kiełki quinoa!) pieczenia chlebów na zakwasie, używania fermentowanego sosu sojowego itd., itp...

Zawsze warto wesprzeć się jakimś dobrej jakości gotowcem – myślę tutaj o probiotykach, których coraz więcej na rynku. Wiem, że można dyskutować, ale osobiście stawiam raczej na płynne preparaty, pełne obudzonych, gotowych do działania bakterii i dobroczynnych kwasów będących owocem ich działalności (typu Joy day, Esencja Probiotyczna, Probiotica), które są mieszaniną synergistycznie działających kilkunastu rodzajów bakterii, zdolnych wytworzy w organizmie środowiskom, które sprzyjać będzie zdrowiu. Mają one wielką moc jedynie przez kilkanaście dni po otwarciu opakowania i wymagają przechowywania w lodówce. Również odpowiednie łączenie ich z posiłkiem sprawia, że większa ich ilość przetrwa nieprzyjazne środowisko kwasów żołądkowych.
Stawiam je wysoko ponad jedno-dwu-szczepowymi, zamknietymi w kapsułce liofilizatami. Zanim uwolni je kapsułka, zanim obudzą się w zupełnie obcym środowisku i zaczną działać...mogą być już częsciowo wydalone. Tym bardziej, jeśli istnieje akurat problem z biegunką – nie zdążą zasiedlić jelit.
L Natomiast probiotyki w postaci płynnej to również źródło masy przeróżnych witamin i minerałów, takich jak witaminy z grupy B (w tym B12), wit. C, czy też ostatnio bardzo na topie wit. K2. Preparaty te często to również ziołowo-owocowe kiszonki przynoszące dodatkowe korzyści prozdrowotne.

I właściwie codziennie spotykam osoby z wielkimi problemami wyhodowanymi własnie na tak niby niewielkim problemie, jakim jest niekorzystna flora bakteryjna...
Alergie, niedobory, słaba odporność...biegunki, zaparcia, candida – to są startery dla najbardziej powaznych problemów, z nowotworami włącznie! No i WZDĘCIA.....to jest zmora większości osób z zaburzeniami flory bakteryjnej...

Nie pozostaje więc nic innego jak: KISIĆ, KISIĆ, KISIĆ! I powolutku wprowadzać do diety! I większą uwagę przywiązywać do wielkiego ogrodu, który rośnie wewnątrz nas! Dbać jak o drogocenne, jedyne w swoim rodzaju okazy, a one z pewnością się nam odwdzięczą! Na zdrowie!
I jeszcze jedno, probiotykami przeznaczonymi dla ludzi z powodzeniem możemy również wspierać naszych czworonożnych i skrzydlatych przyjaciół.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz